Jakimś cudem wysiadamy cali w bośniackim Neum. Zaczyna zmierzchać i nic się nie zatrzymuje.Stwierdzamy że to przez fakt, że za ponad 3 kilometry jest przejście graniczne i kierowcy boją się przewozić przez granice, więc decydujemy się znowu przejść ten odcinek pieszo.
Jest już ciemno, idziemy poboczem wijącej się serpentynami magistrali z jedną czołówką. Siły na wyczerpaniu, zmęczenie i zniechęcenie daje o sobie znać, przynajmniej mnie...