Wysiadamy, idę się umyć na stację benzynową. Szymon łapie. Robi się późno. Pierwszy raz spotkaliśmy na swej drodze innych autostopowiczów. Było ich troje i byli pełni entuzjazmu, ich kierunek-> Makarska. Nie minęło pół godziny i pojechali, a my staliśmy dalej... W końcu zatrzymał się Pan Bośniak, z fajką. Zaraz po ruszeniu zaczęliśmy wątpić czy wysiądziemy z tego żywi. Koleś miał w nosie zasady ruchu drogowego, cały czas palił fajkę i nie spuszczał nogi z gazu. Mówił że ma słowiańską krew, "anarchia i temperament" i nie ma czasu stać w korkach. My Słowianie musimy sobie pomagać, "Ciepła słowiańska dusza". Przejechaliśmy z nim bośniacką granicę.