I tym razem trafiliśmy na bardzo pomocnego człowieka. Załatwiwszy swoje sprawy podwozi nas w miejsce, z którego najlepiej będzie nam łapać stopa w stronę morza. Naszym celem jest Kotor. Niezbyt długo stoimy przy drodze, bo zbliża się burza. Kryjemy się w najbliższej piekarence. Przeczekując burzę zajadamy się świeżymi słodkościami z piekarni.
Robimy ładny napis "Cetinje" i gdy tylko przestaje padać, zaczynamy łapać. Czas leci i nic się nie zatrzymuje. Zabiera nas w końcu pan jadący do Budvy, w takim razie zmiana planów. Omijamy Cetinje i kierujemy się do Budvy.