Wyruszamy po południu więc nie mamy zbyt wiele czasu, ale chcemy tylko wejść na najbliższe "wzniesienie". Jednak nie jest to proste, kiedy gubimy ścieżkę, bo decydujemy się iść na skóty musimy przedzierać się przez zarośla i przechodzić przez ogrodzone pastwiska, co groziło że zostaniemy zaatakowani przez jakiegoś rozwścieczonego byka. Następnie przedzieramy się przez paprocie i spotykamy dzikie konie. Trochę się obawiamy bo niektóre zdają się nam dość wrogo przyglądać, ale na szczęście nie ma agresywnych osobników. Nie możemy się nadziwić że te konie tak po prostu tu sobie chodzą gdzie chcą, czyżby były niczyje?
Na szczycie ku naszej radości są skały. I mnóstwo bobków bo baranach. Za szczytu rozlega się okazała panorama na najbliższe okolice. Dostrzegamy w oddali kolejne skaliste "górki", i odtąd stają się one dla nas celem kolejnych wypraw. Wracamy zadowoleni, że mieszkamy z tak malowniczym miejscu :)