Wysiadamy na przystanku w Peraście i schodzimy wąskimi schodami w dół miasta.
Do odwiedzenia tego miasta zachęcił mnie opis w przewodniku: „Niewiele się tu dzieje (…), Spacerując ulicami które przyjęły w Peraście formę schodków odczuć można, że tutaj czas płynie w odwrotnym kierunku”.
I faktycznie w Peraście panuje specyficzny klimat. Nikt się tutaj nie spieszy. Dzień w Peraście zaczynamy od kawy w restauracji Conte na placu w centrum miasteczka.
W błąd wprowadził nas przewodnik, w którym na mapie w okolicach Perastu naniesiony jest Kemping. Okazuje się że w okolicach żaden taki nie istnieje. Dajemy się ponieść klimatowi Perastu i decydujemy się na 2 noce w tym uroczym miejscu. Okazuje się jednak, że znalezienie noclegu nie jest takie proste w przeciwieństwie do Kotoru, gdzie na każdym kroku ktoś proponował pokoje, w Peraście nikt nie zwracał uwagi na turystów z plecakami. Ja zostaję z tobołami a Szymon wyrusza na żmudne poszukiwania. Znajduje pokój za 15 EUR od osoby. To dużo jak dla nas, więc dziękujemy i dalej szukamy tabliczek z napisem „sobe”. Gdy tak sobie siedzę i czekam, zagaduje do mnie starsza pani, która mówi tylko po serbsku, więc kompletnie jej nie rozumiem. Woła jakiegoś pana, który rozmawia ze mną po angielsku. Okazuje się że starsza pani ma pokój do wynajęcia, ale tylko dla jednej osoby. Pokazuje mi pokój, ja oznajmiam, że czekam na przyjaciela i wtedy podejmiemy decyzję. Szymon wraca- nie znalazł niczego, dziwi się że ja coś mam. Ogląda pokój i ustala z panią, że go bierzemy, jakoś się pomieścimy. Pani chce po 10 EUR. Myślę, że to dość wygórowana cena jak na takie warunki, ale w sumie nie mieliśmy wyboru. Ja się ucieszyłam z łazienki :)
Przebieramy się i pędzimy na plażę. Pierwszy raz nie przeszkadza mi fakt, że plaże są betonowe, no i trochę kamieniste. Woda ciepła, zażywamy morskich i słonecznych kąpieli.
Niedaleko Perastu leżą dwie malownicze wysepki. Na wyspę Gospa od Skrpjela docieramy łódką ( 5 EUR od osoby w obie strony). Wyspa ta została sztucznie utworzona, znajduje się na niej kościół katolicki. Z powstaniem wyspy wiąże się ciekawa legenda. Na drugą wyspę turyści nie mają wstępu, bo znajduje się na niej zamknięty Klasztor Benedyktynów.